Uśmiechnięte, zrelaksowane twarze. Chwila, by usiąść i popracować razem. Zupełnie inaczej niż wcześniej. Możliwość poznania siebie z nieco innej strony. Wyjątkowy wymiar integracji, który owocuje głębszym poziomem zrozumienia. To tylko część tego, co dzieje się za kulisami pracy z zespołem.

Inny świat na wyciągnięcie ręki

Od dłuższego czasu planowaliśmy uruchomić naszą stację roboczą. Zastanawialiśmy się jak wybrać lokalizację. Na jak długo powinniśmy wynająć dom? Jak duży powinien być dom? Jakie wygody zapewnić? Jak zapełnić grafik? Czy powinien być w Polsce czy za granicą? Rozważaliśmy różne modele. Ostatecznie ustaliliśmy kilka prostych zasad.

Powinniśmy wynająć dom dla max. 8 osób, blisko jednego z naszych biur, żeby nie było problemów z dojazdami, które można rezerwować w cyklach do 4 dni z przesiadkami dwa razy w tygodniu. Gdzieś z dala od świata, co dałoby nam poczucie oderwania od rzeczywistości.

Nieopodal Krainy Otwartych Okiennic, na Podlasiu, niedaleko naszego białostockiego biura, a nieco ponad 3 godziny drogi od biura w Warszawie, znaleźliśmy niesamowicie klimatyczne miejsce, w którym ciepło przywitała nas Pani Irenka.

Świetny internet, cisza, świeże powietrze, duży stół w kuchni, kominek, leżaki, hamaki i zieleń jak okiem sięgnąć. Do tego ciemne nocne niebo, które pozwala na spokojny sen, o co trudno w mieście. To wszystko wystarczyło, by prawie 40 osób wróciło po kilku dniach wspólnej pracy pełnych przysłowiowej radości wiosny.

Pełny dom podczas pracy

Nie było żadnych problemów z wypełnieniem harmonogramu. W ciągu zaledwie trzech tygodni przez domek przewinęło się 6 drużyn. W domku spało najwyżej 15 osób, a namioty rozbijane były na trawniku. Rekordziści, wśród nich lider jednej z naszych największych drużyn, spędzili w domku ponad tydzień. Niektórzy przyjechali dwukrotnie, by zintegrować się z innymi zespołami. Wróciliśmy z postanowieniem, że musimy to powtórzyć.

Autentyczne dobre samopoczucie

Okazuje się, że nie potrzeba luksusów, by zachęcić ludzi do spędzania czasu poza biurem. Że po dwóch latach pandemii ludzie potrzebowali po prostu posiedzieć razem przy ognisku, powłóczyć się po okolicy, pojeździć na rowerach i cieszyć się pracą w luźnym otoczeniu, z ludźmi, których lubią, w nieco innym trybie niż tylko praca. Domek na Podlasiu wystarczył, by nasz zespół naturalnie zwolnił i nieco zmienił podejście do pracy.

Workation w najlepszym wydaniu

Istnieje wiele dyskusji na temat efektywności pracy zdalnej. Mówi się o spadku jakości i produktywności osób pracujących zdalnie, wypaleniu zawodowym, spadku kreatywności i rozluźnieniu relacji. Stąd silna potrzeba powrotu do pracy hybrydowej lub całkowicie do biura, na co zdecydowały się takie firmy jak Twitter, Disney czy Apple. Taki powrót do biura, dla wielu osób przyzwyczajonych do zalet pracy zdalnej, jest prawdziwą karą, która negatywnie wpływa na ich satysfakcję z pracy.

Po doświadczeniach zdobytych po pierwszej workation mamy wrażenie, że jest to jedna z metod, która pozwala nawet osobom pracującym głównie zdalnie poczuć się częścią firmy. A to pozwala im budować relacje i osiągać lepsze wyniki w codziennej pracy. Każda taka aktywność to także szansa na zwiększenie frekwencji w biurze, co w naszym przypadku jest i pozostanie opcją, z której można skorzystać.

Co dalej?

Prawdopodobnie kolejna praca. Tym razem jesienią. Może w lesie, może nad jeziorem, albo w górach. Tego jeszcze nie wiemy. Pewne jest to, że warto. To moim zdaniem jeden z najciekawszych benefitów, który nie tylko przyciąga uwagę kandydatów, ale też pozwala nam jeszcze lepiej dbać o atmosferę, dobre samopoczucie i wyjątkowego ducha Inspeerity.

Jeśli chcesz zobaczyć więcej, jak spędziliśmy czas na workation - odwiedź nasz Instagram.

Baner na Instagramie
5/5 - (3 głosy)